Relacje uczestników Akcja 2015

Tłumacz melduje wykonanie zadania

Do niewielkiego miasta na skraju Pokucia akcja "Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia" zawitała już po raz szósty. Od 2010 roku cmentarzem w Tłumaczu (dawne województwo stanisławowskie) opiekuje się grupa wrocławskich wolontariuszy razem z Ogólnopolskim Oddziałem Tłumaczan (działającym przy TMLiKP-W).

Tłumacka nekropolia nie należy do najłatwiejszych jeżeli chodzi o porządkowanie. Spore problemy stwarza rdest sachaliński, który każdego roku spowija znaczną część cmentarza. We znaki daje się również akacja, a właściwie jej kolce. Podczas pracy trzeba być cały czas bacznym i skoncentrowanym, ponieważ kilka z grobowców grozi zawaleniem. Wciąż nierozwiązanym problemem pozostaje status prawny cmentarza. Jest on własnością miasta, jednak zabytkowa polska część w żaden sposób nie została wydzielona i w jej obrębie odbywają się pochówki, co mocno komplikuje sprawę na przyszłość. Jednocześnie służby komunalne w żaden sposób nie dbają o czystość i porządek na terenie nekropolii.

Nie zrażając się tym problemami, jak co roku przystąpiliśmy do prac z zapałem i animuszem. Owocem tego było znalezienie kilku nowych grobów, które wykopaliśmy z ziemi i postawiliśmy do pionu. Uzupełniliśmy o nie naszą dokumentację cmentarza. Zadbaliśmy o wszystkie polskie mogiły. Odkryliśmy je z zarośli, wyczyściliśmy z mchu, a na niektórych odnowiliśmy napisy. Wykoszony został również kopiec z drewnianym krzyżem, który upamiętnia ofiary I wojny światowej. Nasza praca spotkała się z pozytywnym odbiorem lokalnej społeczności. Jesteśmy w Tłumaczu rozpoznawalną grupą i często słyszymy słowa pozdrowienia, szczęść Boże i pochwały za zaangażowanie i postawę wobec przodków. Po ponad tygodniu pracy z całą pewnością możemy powiedzieć "Tłumacz melduje wykonania zadania!".

Sporo naszego czasu poświęciliśmy również pani Józi Maczulskiej, nazywanej ostatnią Polką w Tłumaczu. Naszym pierwszym zadaniem była wymiana rury w jej piecu, ponieważ stara nie nadawała się do niczego. Oprócz tego pocięliśmy drzewo na opał i robiliśmy naszej rodaczce drobne zakupy. Podarowaliśmy jej m. in. okulary i chusty, które przywieźliśmy z Polski. W kawiarni, w której się stołowaliśmy, zamawialiśmy również dodatkową porcję obiadu do pani Józi. Odwiedzając ją słuchaliśmy opowieści o jej życiu i jak co roku zachwycaliśmy się niezwykłą pamięcią 90-letniej już kobiety. Pani Józia prosiła pozdrowić wszystkich rodaków z Polski.

Pomogliśmy również pani Sławie, która ma polskie korzenie i świetnie rozmawia w naszym języku. Na co dzień opiekuje się ona kapliczką rzymskokatolicką, która znajduje się na miejskim cmentarzu. Naszej zaprzyjaźnionej tłumaczance wykosiliśmy i uporządkowaliśmy podwórko oraz teren wokół domu. W Tłumaczu śladów polskości i osób związanych z naszą ojczyzną jest bardzo niewiele, dlatego tym bardziej o wszystkich i wszystko chcemy dbać.

Na zaproszenie sołtysa z pobliskich Oknian odwiedziliśmy również i tę miejscowość. Znajduje się tam zabytkowy drewniany kościół, który został przeniesiony do tej wsi właśnie z Tłumacza. Wysłuchaliśmy jego historii i porozmawialiśmy z ludźmi, którzy na co dzień się nim zajmują. Następnie udaliśmy się na ruiny cmentarza, który niegdyś znajdował się w Oknianach. Udało nam się odnaleźć około 10 grobów, jednak tylko na kilku z nich widniały inskrypcje. Wśród mogił znajdowały się najprawdopodobniej również ormiańskie pomniki. Wiele wskazuje na to, że pozostałe mogiły znajdują się głęboko pod ziemią.

Nasza grupa w ramach weekendowego odpoczynku od pracy udała się na wycieczkę do Czerniowców. W drodze powrotnej do Polski tradycyjnie odwiedziliśmy również Lwów, którego pięknem można się zachwycać bez końca.

Nasza grupa chciałaby złożyć również specjalne podziękowania:

Pani redaktor Grażynie Orłowskiej-Sondej, koordynatorce akcji: za zaufanie jakim obdarza nas od 6. lat. Towarzystwu Tłumaczan: za wsparcie "duchowe" i logistyczne, troskę i zaangażowanie. Szczególnie paniom: Irenie Rosowskiej, Elżbiecie Niewolskiej, Danucie Seniurze i Tamarze Sieroń. Panu Romanowi Bednarukowi, naszemu tegorocznemu kierowcy: za "ogarnięcie" na trasie, pogodę ducha i pomoc przy wymianie rury u pani Józi. Chórowi Acsios: za dotrzymanie towarzystwa i zagospodarowanie nam wolnego czasu. Oksanie Bodnarczuk: za wszystko!

Opiekun grupy - Łukasz Wolski

Poniżej wrażenia uczestników wyjazdu:

Dominika Sieroń: Wyjazd do Tłumacza w tym roku, jak zwykle przysporzył nam wiele pracy. Odkrywaliśmy nowe groby, sprzątaliśmy stare. Pomagaliśmy również pani Józi, która oprócz pocięcia drewna, potrzebowała najzwyklejszego kontaktu z rodakami. Nie obyło się bez wzruszenia. Nasi zaprzyjaźnieni Tłumaczanie też się spisali i organizowali nam czas wolny. Juz tęsknię za kolejnymi wakacjami i za moim kochanym Tłumaczem.

Agata Tatoń: To był mój drugi wyjazd na Ukrainę w ramach projektu "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia". Moim zdaniem, w tym roku akcja była wyjątkowo udana. Prace na cmentarzu posuwały się sprawnie i szybko dzięki naszej zgranej, ośmioosobowej grupie. W ekipie panowała miła atmosfera, która sprzyjała pracy. Z niecierpliwością odliczam dni do kolejnego wyjazdu. Do zobaczenia za rok!

Magdalena Zabagło: Tegoroczny wyjazd w ramach akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" upłynął w niebywałej atmosferze. W ciągu zaledwie 10 dni na Ukrainie nasza grupa zdążyła nie tylko uprzątnąć cmentarz w Tłumaczu, ale i pomóc pani Józi - ostatniej Polce, zamieszkującej tę miejscowość, a także - na prośbę miejscowych oficjeli - odwiedzić pozostałości po polskim cmentarzu w pobliskich Oknianach. Pracy było co niemiara, ale wspólnymi siłami udało nam się doprowadzić do ładu terytorium większe niż w ubiegłym roku! Dla mnie szczególnie uciążliwa była walka z rdestowcem - ogromnymi krzakami, które - mimo rokrocznego wycinania - nie dają się niczym wytępić. O ile dobrze ścina się je sekatorem, o tyle są one stosunkowo ciężkie i sprawiają problemy przy przenoszeniu. Bardzo się cieszę, że w tym roku zdecydowałam się ponownie uczestniczyć w akcji. Mam świadomość, że moja praca wiele znaczy i przyczynia się do zachowania pamięci o zmarłych tłumaczanach.

Konrad Jaworski: Moje refleksje na temat wyjazdu są co roku zbliżone: aktywny patriotyzm na dawnych Kresach, zobaczyć i poczuć okolice oraz rzeczy, które otaczały naszych przodków. Mamy również możliwość zaobserwowania nastrojów na Ukrainie, a także zachowania miejscowej ludności, na ogół pozytywne, choć nie zawsze. Cieszę się, że mam możliwość brać udział w takiej akcji.

Oskar Chmiel: Jako uczestnik akcji "Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia" latem tego roku miałem okazję przybyć do Tłumacza, gdzie wspólnie z resztą grupy porządkowaliśmy polskie groby na tamtejszym cmentarzu oraz staraliśmy się wspomóc nadal mieszkających tam naszych rodaków. Jestem osobą czującą silną więź z tymi terenami ze względu na kresową przeszłość mojej rodziny, dlatego przede wszystkim czułem się spełniony mając możliwość przyczynienia się do sukcesu tak szlachetnej akcji. Na uwagę zasługuje fakt, że nasza grupa, mimo iż składała się z samych wolontariuszy, to niezwykle sprawnie poradziła sobie z zadaniem. W tym miejscu warto zauważyć, że w dużej mierze zawdzięczamy to doskonałej organizacji oraz naszej szczególnej motywacji, jaką niewątpliwie był szczytny cel tej akcji. Uważam, że akcja powinna być organizowana co roku, ponieważ generuje wiele korzyści, nie tylko w formie zachowywania pamięci o polskich cmentarzach na Kresach, ale i (a w zasadzie przede wszystkim) niesie ze sobą wartość dodaną w formie edukacyjnej i wychowawczej dla uczestników, a także ważne przesłanie dla wszystkich tych, którzy będą mieli okazję dowiedzieć się o niej w kraju. W związku z tym, z pewnością chętnie będę wspierał akcję w ciągu następnego roku i z przyjemnością wezmę udział w kolejnej edycji.

Tomasz Seniura: Praca na cmentarzu jak zwykle skupiła się na pracach ogrodniczych, wycinaniu chwastów, karczowaniu drzew... Spotkaliśmy się z dobrze już znanymi nagrobkami, ale udało nam się odkryć także parę nowych. Tłumacz to nie tylko cmentarz, ale także ludzie, którzy co roku czekają na nasz przyjazd. Tłumacz na zawsze pozostanie w moim sercu.

Jakub Bornio: Wyjazd do Tłumacza był dla mnie przede wszystkim szansą fizycznej ekspresji patriotyzmu. Odbudowa dziedzictwa narodowego pozostawionego na Kresach Wschodnich, wskrzeszanie pamięci o korzeniach dzisiejszej Rzeczypospolitej i pomoc rodakom, którzy nadal żyją poza dzisiejszymi granicami Polski była dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Wartość dodaną niosło też za sobą poznanie ukraińskiej kultury i niezwykle skomplikowanej sytuacji wewnętrznej kraju.

(aby powiększyć - kliknij w zdjęcie)