Relacje uczestników Akcja 2012

Nasz Strzegom, nasz Drohobycz

"Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" - akcja, o której jeszcze niedawno mało kto w Strzegomiu słyszał. My również. Kiedy organizatorka Kamila Mazur opowiadała nam o Kresach ze łzami w oczach patrzyliśmy na nią i nie rozumieliśmy. W jaki sposób sprzątanie polskich cmentarzy na Ukrainie może wzbudzić tyle emocji? Teraz, kiedy po dwutygodniowym wyjeździe wróciliśmy i opowiadamy naszym rodzinom o tym, co tam przeżyliśmy, łezka nam się w oku kręci. Ale od początku...

W niedzielę 8 lipca pod strzegomskim liceum stawiła się cala grupa gotowa do wyjazdu: dwóch opiekunów oraz pięcioro uczniów. Rodziny przyszły nas pożegnać i życzyć powodzenia.

W drodze do Wrocławia, gdzie miało odbyć się oficjalne pożegnanie wszystkich grup jadących na Ukrainę, w tym samym celu, towarzyszyli nam Burmistrz Zbigniew Suchyta oraz dyrektor LO Tomasz Marczak. Po oficjalnej części, która odbyła się pod budynkiem wrocławskiej telewizji ruszyliśmy w konwoju kilkunastu busów i autobusów do Drohobycza. W drodze odczuwaliśmy niepokój, większość z nas nie była nigdy na Ukrainie i nawet nie potrafiła sobie wyobrazić tego, co nas tam czeka.

Ukraina ukazała nam skrajne obrazy, z jednej strony widzieliśmy przepiękne krajobrazy, które znaliśmy tylko z książek, a z drugiej strony trudne warunki w jakich żyją tam ludzie. W Drohobyczu przywitał nas pan Adam Aurzecki, Polak mieszkający w tym mieście od wielu lat, który pokazał nam dwa polskie domy, w których mieliśmy mieszkać przez dwa tygodnie. Dwie rodziny na ten krótki czas stały się naszymi rodzinami, nie mówiliśmy do nich po imieniu, czy per pan. Mówiliśmy po prostu - nasza babcia, nasz dziadek. Wielkie serce, gościnność i chęć pomocy utwierdziła nas w przekonaniu, że nie musimy spodziewać się niczego złego.

Zmęczenie wielogodzinną podrożą dawało się odczuć, ale pierwsze co chcieliśmy zobaczyć, to cmentarz, na którym mieliśmy spędzać całe dnie. Od pierwszego momentu, kiedy przekroczyliśmy mury "naszego" cmentarza zakochaliśmy się w tym miejscu. Przepiękne rzeźby z początku XIX wieku zauroczyły nas.


Pierwsza wycieczka po tym magicznym miejscu spowodowała u wszystkich łzy wzruszenia. Zmęczenie odeszło na bok, już teraz chcieliśmy wziąć w dłonie narzędzia i iść sprzątać. Oprócz łez pojawiła się również złość - "dlaczego nikt tu o to nie dba?". To najczęściej powtarzane pytanie. Cmentarz wielokulturowy, pochowani tu są nie tylko Polacy, ale również Ukraińcy, Niemcy oraz Rosjanie. Pierwszy dzień upłynął nam bardzo szybko, byliśmy zaczarowani Truskawieckim Cmentarzem, na którym pochowani byli już niedługo nasi "znajomi". Wieczorem opiekunki Kamila Mazur i Beata Suwart-Orzechowska postanowiły pójść odwiedzić najstarszych Polaków mieszkających w okolicy. "Wzięłyśmy ze sobą dwie wielkie reklamówki z darami i poszłyśmy. Nie wiedziałyśmy, co nas czeka. Poznałyśmy dwie wyjątkowe kobiety. Pierwsza, która oddała swój dom w centrum miasta, po to aby stworzyć tam centrum polskości. Druga pani Wiktoria urzekła nas od pierwszego spojrzenia. Bardzo chora 85-letnia kobieta ucieszyła się na widok Polaków. I kolejny raz pojawiły się łzy wzruszenia" - mówi B. Orzechowska. Odwiedziliśmy panią Wiktorię w poniedziałek, a za tydzień dowiedzieliśmy się, że zmarła. Poszliśmy na pogrzeb i żegnaliśmy ją jak naszą dobrą znajomą. "Teraz już mamy po co tu wracać".

Od wtorku zaczęliśmy ciężką pracę, wyrywanie chwastów wyższych od nas, zdrapywanie mchu z napisówek i powolne odkrywanie polskich nazwisk. Odnawianie napisów. Czyszczenie pięknych rzeźb z piaskowca, tak mijały nam dni. Ciężka praca była widoczna od pierwszego dnia. Poznaliśmy nazwiska, imiona a nawet wykształcenie pochowanych w tym miejscu.


Zmęczeni i obolali wracaliśmy do domów, aby odpocząć i kolejny dzień nadal ciężko pracować. Przełomowym dla nas momentem było poznanie niesamowitego człowieka, pana Adama Chłopka, który zna historie życia większości Polaków z naszego cmentarza. Wszyscy inaczej spojrzeliśmy na miejsce i jeszcze bardziej się z nim związaliśmy.

Czwartek był dniem odpoczynku, zwiedziliśmy Truskawiec i Rychcice. Niedziela przeznaczona była na Lwów. Wstaliśmy o czwartej rano na pociąg, ale było warto. Zwiedziliśmy prawie cały Lwów, głównym punktem był oczywiście cmentarz Łyczakowski, po którym oprowadziła na K. Mazur. Największe wrażenie zrobiły na nas mogiły Orląt Lwowskich oraz historia związana z odbudową tego miejsca.

Nowy tydzień zaczęliśmy od powrotu do pracy. Po południu pan Poldek, Polak, pokazał nam ważne miejsca w Drohobyczu. Dom oraz miejsce gdzie zginął Bruno Schultz, muzeum, pomnik Adama Mickiewicza i wiele innych pięknych miejsc. Miasto to przez cały tydzień jawiło nam się jako zaniedbane i zniszczone, to nasz przewodnik pokazał nam inne jego oblicze. Kiedy żegnaliśmy się z nim K. Mazur powiedziała "dziękujemy, że pokazał nam Pan piękny Drohobycz".

Środa była kolejnym przełomowym dniem naszego pobytu. Poznaliśmy panią Otylię, Polkę, która całe życie spędziła w tym mieście. Starsza, uprzejma pani przyjęła nas bardzo ciepło. Żyje skromnie i samotnie, postanowiliśmy zrobić coś dla niej. Całą ekipą po południu poszliśmy posprzątać jej dom i ogród. Wdzięczność widać było w zaszklonych od łez oczach. Pani Otylia na wszystkich zrobiła wielkie wrażenie. Jedyne co mogła dla nas zrobić to opowiedzieć nam o sobie i powróżyć, wzbudziło to w nas wielkie emocje. Kiedy w ostatni dzień pobytu, czyli w czwartek, poszliśmy się pożegnać nie byliśmy w stanie wyjść z tego małego domku. Już teraz wiemy, kogo odwiedzimy jako pierwszego przy kolejnym wyjeździe do Drohobycza.

W czwartek dołączył do nas Burmistrz Strzegomia Zbigniew Suchyta, rzecznik prasowy Grażyna Kuczer oraz dyrektor LO Tomasz Marczak. Zasypaliśmy ich wiadomościami i naszymi odczuciami podczas pobytu. Na ich twarzach widać było również wzruszenie. Wraz z panią redaktor Grażyną Orłowską-Sondej z TVP 3 nagraliśmy reportaż z naszego pobytu w Drohobyczu, który zostanie wyemitowany we wtorek w "Studiu Wschód". Następnie przyszedł czas na pożegnanie z cmentarzem. Były to bardzo trudne dla nas chwile, ciężko było nawet pomyśleć, ze moglibyśmy tu nie wrócić za rok.

Wyjazd do Drohobycza nauczył nas wiele o sobie i ludziach, nie spodziewaliśmy się takich emocji. Poznaliśmy tu wielu wspaniałych ludzi. Poznaliśmy również smak tęsknoty za krajem. Nie pozostaje nam nic więcej jak tylko obiecać sobie, że zrobimy wszystko, aby wrócić tam za rok. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w zorganizowaniu tego wyjazdu i wspierali nas.

My jako opiekunki szczególnie dziękujemy odważnym licealistom, dzięki którym ten wyjazd nabrał większego sensu: Izabeli Rudnickiej, Zuzannie Koniecznej, Adriannie Nowak, Natalii Klęsk, Tomaszowi Okle. Razem ciężko pracowaliśmy, razem się śmialiśmy i płakaliśmy. Nie zostaje nam nic innego jak tylko mieć w sercach nadzieję, że niedługo będziemy mogli tam wrócić.

Beata Suwart-Orzechowska
Kamila Mazur
Zobacz też: